czwartek, 22 listopada 2012

Potwory nie takie straszne...

Od dawna już nie zaglądałem do miejskich bibliotek. Czy to za sprawą egzemplarzy recenzenckich czy też dzięki różnych portalom internetowym, które umożliwiają sprawną wymianę książkami w miłym towarzystwie. Niemniej ostatnimi czasy poczułem nagłą potrzebę ich odwiedzenia i z miłym zaskoczeniem muszę stwierdzić, że biblioteki inwestują w swoich czytelników. Dział fantastyki od zawsze był działem bardzo obleganym a na niektóre cenne dzieła czekało się naprawdę sporo. Z dumą spotkałem tam wiele nowości, które pachniały jeszcze farbą drukarską. Dlatego ku wielkiej uciesze udało mi się dorwać Pomnik cesarzowej Achai oraz do kompletu wziąłem dwa tomy Wielkiej Księgi o potworach. Nie od dziś wiadomo, że jestem wielkim fanem wydawnictwa Fabryka Słów, więc od razu zabrałem z półki trzy tomiki i udałem się pełen zadowolenia do domu. Po księdze o czarodziejach i dwutomowej horroru z całkiem niezłym apetytem zabrałem się za czytanie i... muszę przyznać, że wielce se rozczarowałem.
Opowiadania są bardzo ciekawą formą literacką. Lubie je za to, że w stosunkowo małej ilości treści potrafią przekazać dużo ważnej fabuły i często są bardziej interesujące niż powieści. Akcja musi się dziać szybko i treściwie, wiec mamy jakby bez zbędnego "pitu pitu" od razu właściwą opowieść. W jednym tomie mamy różnobarwną paletę historii, z których każda jest niepowtarzalnie inna. W przypadku owych  Potworów jest wręcz przeciwnie. Tym razem Stephen Jones nie stanął na wysokości zadania dobierając opowieści do zbiorów. Są to teksty które czyta się niezwykle mozolnie, które nie specjalnie porywają i zaciekawiają. Potwory o których mowa nijak nie stanowią dla mnie wartego kupna towaru. Są lekko komiczne, absolutnie pozbawione jakiegokolwiek rodzaju szeroko pojętej grozy. Z około 20 opowiadań mogę wyliczyć na palcach jednej ręki te, które czytało się z przyjemnością. Na pewno na słowa pochwały zasługuje Shadmock. Klimatem przypomina nieco rodzinę Adamsów, niemniej w dosyć oryginalnej odsłonie. Mamy to czynienia z rodziną, która bynajmniej nie ma nic wspólnego z człowieczeństwem. Opowiadanie jest wciągające, miło pochłania się kolejne strony no i można wyczuć nutkę czegoś mrocznego.
Tematem końca powiem, że tym razem antologię, które tak cenie, nie spełniły moich oczekiwań. W porównaniu z poprzednimi tomami serii to tylko namiastka dobrej zabawy i rozrywki, jaką powinno być czytanie. Jeśli ktoś skłania się do lektury to... proponuję wziąć do ręki inne dzieło, chyba, że ów czytelnik jest naprawdę mocno zdesperowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...