wtorek, 19 sierpnia 2014

Andrzej Ziemiański - Pułapka Tesli

Andrzej Ziemiański - Pułapka Tesli
Andrzej Ziemiański - Pułapka Tesli

Autora chyba nie trzeba jakoś szczególnie przedstawiać, bo każdy kto ma jakieś pojęcie o polskiej, fantastycznej scenie literackiej powinien znać twórczość Ziemiańskiego. Autor, jak pokazuje jego dorobek, lubuje się bardziej w powieściach, niż zbiorach opowiadań. Jego najnowszy, duży projekt - Pomnik Cesarzowej Achai - najwyraźniej nie pochłonął go do reszty, bo w międzyczasie pozwala sobie na wydanie czegoś całkowicie innego, zbioru Pułapka Tesli.

Na książkę składa się pięć opowiadań: Polski dom, Wypasacz, Pułapka Tesli, Chłopaki, wszyscy idziecie do piekła oraz A jeśli to ja jestem Bogiem? W zbiorze czuć więź jaka łączy autora z Wrocławiem,  miasto pojawia się tam dosyć często. Wędrując po nim razem z historiami Ziemiańskiego, odkrywamy je na nowo. Czas nie ma tu jednak granic oraz ram. W dodatku po raz kolejny odczuwam, że to bohaterki a nie bohaterowie kreują się w głowie autora bardziej kolorowo. Ale do rzeczy... Powiem szczerze, że początek wypada dosyć średnio, żeby nie powiedzieć źle. Pierwszy, króciutki tekst, jest strasznie banalny, to prosta historia o rodzinie widmo która częstuje swoim dobrym sercem innych. Wypasacz jest już nieco lepszy jeśli chodzi o konstrukcje, niemniej sam pomysł jest jak dla mnie nieco dziwaczny. Później jest jednak nieco lepiej. Tytułowe opowiadanie ratuje dotychczasowe - jest dobry pomysł, rozbudowana akcja no i nutka historii, czyli coś co lubię. Pułapka Tesli  jest tekstem kulminacyjnym. Ostatnie dwa, chociaż barwne, pełne akcji, nie zaciekawiają jakoś szczególnie. Od, co - takie sobie średniaki. Całość, na tle całkowitego dorobku Ziemiańskiego, wypada nieco słabo. 

Chyba każdy zgodzi się ze mną, że Ziemiański wypada lepiej w rozbudowanych światach, czego z resztą doskonałym przykładem jest Achaja czy jej kontynuacja, która swoją drogą zaplanowana jest na 5 tomów! Z opowiadaniami jest nieco gorzej, niemniej każdy ma prawo spróbować swoich sił w czymś innym. Fani Ziemiańskiego z pewnością książkę nabędą, jeśli jednak ktoś szuka dobrej rozrywki to poleciłbym na już inne pozycje. 



Wyd.: Fabryka Słów
Miejsce/data: Lublin 2013
Ilość stron: 295
Moja ocena: 4/10


czwartek, 31 lipca 2014

Lipiec - Stos książkowy



Spis rzeczy;


  • Andrzej Ziemiański - Pomnik Cesarzowej Achai, t.1
  • Bernhard Hennen - Elfy
  • Katarzyna Berenika Miszczuk - Wilk (WAB)
  • Krzysztof Piskorski - Cienioryt (Literackie)
  • Ben Aaronovitch - Księżyc nad Soho
  • Republika Piratów

czwartek, 24 lipca 2014

Katarzyna Berenika Miszczuk - Wilk

Katarzyna Berenika Miszczuk - Wilk
Katarzyna Berenika Miszczuk - Wilk

Autorkę poznałem stosunkowo niedawno - przy premierze książki Druga Szansa. Kilkanaście postów wcześniej pisałem o niej całkiem miłe słowa a lektura sama w sobie zachęciła mnie do poznania reszty twórczości Pani Katarzyny. Spoglądając na cały dorobek autorki muszę przyznać, że pisze ona raczej dla młodszego pokolenia czytelników. Bynajmniej nie przeszkadzało mi to, gdyż książki dla młodzieży mogą być niekiedy bardziej dojrzałe, niż niejedne dzieło dla dorosłych. Okładka drugiego wydania Wilka jest naprawdę warta uwagi i nie ukrywam, że to też przyczyniło się do tego, że książkę nabyłem. Lubie mieć w swojej domowej biblioteczce ładnie prezentujące się dzieła. Okazuje się jednak, że kolejny raz oceniłem całość po okładce. Niestety - Wilk Bereniki Miszczuk wypada marnie.

Bohaterką powieści jest szesnastoletnia Margo, która przeprowadza się wraz z rodzicami do małego miasteczka Wolftown (strasznie banalna nazwa;P). Dziewczyna powoli aklimatyzuje się z otoczeniem, poznaje też w szkole nowych kolegów i koleżanki. Margo bardzo szybko lokuje swoje uczucia. Obiektem westchnień nastolatki staje się tajemniczym oraz małomównym Max. Wkrótce dziewczyna poznaje dlaczego chłopak wciąż trzyma się na uboczu i zadaje jedynie z najbliższą paczką przyjaciół. Chyba nie trudno wysnuć wniosek, że podczas pełni Max zamienia się w wilka. 

Książka skierowana jest zdecydowanie dla młodego czytelnika. Prosta, przewidywalna do bólu fabuła, schematyczni bohaterowie oraz narracje z punktu widzenia szalonej szesnastolatki to potwierdzają. W powieści brak zaskoczenia, w dodatku akcja jest aż zbyt podobna do historii, którą autorka się najpewniej posiłkowała - Zmierzchu. Po przeczytaniu Drugiej Szansy miałem o wiele większe nadzieje co do książki. Z drugiej strony jednak Katarzyna Berenika Miszczuk napisała Wilka w wieku zaledwie piętnastu lat, co w gruncie rzeczy, mimo prostoty książki, jest godne podziwu. Wiemy już także, że kunszt pisania autorka zdecydowanie poprawiła. Książka może się podobać głównie nastolatką zbliżonym wiekiem do bohaterki - Margo, oraz jednocześnie zagorzałym fankom Zmierzchu. Dla pozostałej grupy czytelników zapewne będzie to czytadło marnej jakości. 

Sam kiedyś pisywałem opowiadania i wiem, że nie jest to łatwa sprawa. Zaczynałem wcześniej niż Pani Katarzyna ale przez brak pomysłów nieco zwolniłem. Gratuluje autorce tego, że udało jej się wydać taką książkę w tak młodym wieku. Zdecydowanie przyczyniło się to do rozwoju jej kariery, bo chyba nic nie motywuje tak, jak rozprzestrzenienie swojej twórczości na większą skale. Zapewne Wilk był ważną cegiełką do zbudowania kariery, niemniej oceniając powieść... niestety - jest słaba.


Wyd.: WAB
Ilość stron: 300
Moja ocena: 4/10

czwartek, 3 lipca 2014

Marta Kisiel - Dożywocie

Marta Kisiel - Dożywocie
Marta Kisiel - Dożywocie

Marta Kisiel jest autorką, która dosyć głośno wkroczyła w literacki świat. Debiutanckim Dożywociem kupiła sobie całą rzeszę fanów, jej druga powieść - Nomen Omen - także zostało przyjęta dosyć dobrze. Autorka ciężko pracuje nad kilkoma nowymi powieściami, więc zapewne wielbiciele jej dotychczasowej twórczości będą niecierpliwie czekali na nowe teksty. Ja w pierwszej kolejności wziąłem się za drugą książkę autorki, gdyż debiut bardzo ciężko dostać, a jeśli już znajdzie się go w sieci, trzeba zapłacić dziwacznie wysoką cenę. Sądziłem, że taka sytuacja wynika ze znakomitości powieści. Kiedy nadarzyła się okazja pozyskania książki za symboliczne 8zł nie wahałem się zbyt długo. Wrażenia? Szczerze... jest (ku memu rozczarowaniu) dosyć średnio. 


Konrad Romańczuk to typowy mieszczuch, który całe życie spędził w betonowej dżungli. Wiedzie dosyć nudnawe życie pisarza, mając na koncie jedynie tomik opowiadań. Sytuacja nieco zmienia się, kiedy Konrad otrzymuje w spadku dom. Mieszcząca się w środku buszu, z dala od cywilizacja, gotycka budowla nie grzeszy pięknością, jednak jej mieszkańcy z łatwością wypełniają niedosyt pierwszego wrażenia. Razem z Lichotką - bo tak dumnie nazywa się owa włość - Romańczuk musi zaopiekować się lokatorami: aniołem Licho - skrupulatnym sprzątaczem domu, Krakersem - pradawny, ośmiornicopodobnym stwórem oraz domowym kucharzem, kotem, różowym królikiem czy utopcami. Z początku naszemu bohaterowi dosyć trudno jest przyzwyczaić się do fantastycznych stworzeń jak i mieszkaniem, nie oszukujmy się, w dziczy. Z czasem jednak pisarz oswaja się z całą sytuacją poznając nietypowe zwyczaje lokatorów. Razem stawią czoła niedogodnością starej budowli.


Kolejny raz wyczekiwałem gorąco lektury, z niecierpliwością chciałem zagłębić się w książkę by na własnej skórze poczuć jaka to jest, wierząc opinią, ciekawa, wspaniała i wogóle - cód, miód i orzeszki. Niestety kolejny raz zawiodłem się rozochocony... Pomysł na książkę jest całkiem OK, jednak wykonanie jak dla mnie jest nieco spalone. Książkę czytało mi się jakoś tak opornie. Humor owszem - jest - jednak nie w ilościach takich, by ze śmiechu rozbolał brzuch, jak niektórzy twierdzili. Co innego pisać dowcipnie, a co innego rozśmieszyć czytelnika do łez komizmem sytuacji. Nie mamy jakieś spektakularnej akcji, fabuła ogranicza się znacznie, przedstawiając nam poszczególne wątki pobytu Romańczuka w swoim dożywotnim lokum. Plusem są bohaterowie - oni ratują całość. Postaci są barwne, ciekawe. Każda ma swój charakter, zestawienie ich wszystkich razem jako współlokatorów tworzy zatem interesująca mieszankę. 


Język powieści jest specyficzny. Z pewnością wyróżnia autorkę na tle innych pisarzy. Marta Kisiel ma talent do opisywania najprostszych czynności bujnie, używając niebanalnych porównań i humoru. Jednak z każdą następną kartką domniemany atut stał się nieco denerwujący. Nic nie zastąpi niestety błyskotliwości fabuły, której tutaj zwyczajnie, w moim odczuciu, brak. Lekkość czytania, atut który tak chwalono w blogosferze, jest najwyraźniej jakąś pomyłką. Generalnie książkę czytało mi się mozolnie, dobrnąwszy do końca nawet umknęła mi gdzieś początkowa akcja. Może to i wynik jakiegoś zewnętrznego rozproszenia, niemniej czy książka właśnie nie powinna skupiać uwagę? 




Wyd.: Fabryka Słów
Miejsce/data: Lublin 2010
Ilość stron: 376
Moja ocena: 4/10

niedziela, 29 czerwca 2014

STOS Czerwcowy



Spis rzeczy: 


środa, 25 czerwca 2014

Andy Remic - Legenda Kella

Andy Remic - Legenda Kella

Andy Remic - Urodzony w Manchesterze, brytyjski pisarz fantasy, science fiction i military science fiction. Miłośnik walki mieczem, wspinaczki, kolarstwa górskiego, motocykli, a także gier retro, ze szczególnym uwzględnieniem ZX Spectrum (na podstawie fabuły jeden ze swoich książek stworzył nawet grę na tę platformę).

Na książkę natknąłem się już jakiś czas temu, zintegrowana okładka bardzo przyciągnęła moją uwagę, jednakże z lekturą musiałem czekać troszkę dłużej. Teraz - świeżo po przeczytniu - muszę przyznać, że mój instynkt się sprawdził, bo Legenda Kella to książka bardzo wciągająca i co najważniejsze, prezentująca całkowicie nowy, fantastyczny świat !

Kell jest dojrzałym (żeby nie powiedzieć lekko podstarzałym) mężczyzną, byłym żołnierzem, który aktualnie spoczywa na emeryturze w prowincjonalnym miasteczku. Niegdyś pisano o nim legendy, gdyż męskością nie dorównywał mu nikt. Razem ze swoim toporem - Illianą, z którym jest tajemniczo związany siał spustoszenie w ciemnych grotach imperium niszcząc szerzących się wrogów. Kell nie ma nikogo bliskiego prócz wnuczki, która od czasu do czasu go odwiedza. W miarę spokojne życie zmienia się jednak szybko w niebezpieczną ucieczką, kiedy na miasto napadają albinosi - sztuczni nadludzie. Okazuje się, że rasa Vaszynów - krwiopijczych hybryd ludzi i maszyn - pod dowództwem niejakiego Graala pragnie przejąć władze na kontynencie. W ucieczce towarzyszy mu wnuczka, jej przyjaciółka oraz miejscowy podrywacz i złodziejaszek. Razem będą musieli stawić czoła niebezpiecznej wędrówce, bowiem honor zmusza ich do powiadomienia o inwazji samego króla, który najwidoczniej żyje w niewiedzy. 

Z pewnością to, co przykuło na pierwszy rzut oka moją uwagę to tło akcji oraz bohaterowie. Fantasy często używa powielanych już niegdyś wątków. Magia powoli przestaje zaskakiwać, pomysłowość autorów na nowe postaci także jakoś nieszczególnie się wyróżnia. Połączenie ludzi, wampirów oraz maszyn w jedną całośc sprawdza się tutaj bardzo dobrze. Także Kell z jego siejącym postrach topotem, jest bohaterem wielce interesującym. Jego nie do końca znana przeszłość odkrywa swoje karty krok po kroku, by zmazać początkowy wizerunek spokojnego dziadka. W dodatku na kartach powieści przewijają się także fantastyczne twory, jak kamienny lew czy zgnilce. 

Mamy znakomity pomysł na uniwersum, świetnie prowadzoną akcję w dodatku wielowątkową. Mamy barwnych bohaterów, lejącą się krew oraz zapierającą dech w piersiach przygodę. Wszystko to ubarwione tajemnicami i fantastycznymi postaciami, które absolutnie nie nudzą lecz zachwycają. To wszystko tworzy z książki Andy Remicka dzieło bardzo interesujące. Co więcej, jest to pierwszy tom trylogii, którą zagraniczny fani przyjęli bardzo optymistycznie. Mija własnie drugi rok od wydania Legendy Kella po polsku a na horyzoncie nie widać dalszych części. Cóż, Fabryka Słów jest niestety znana z tego typu manewrów i obawiam się, że na jednym tomie się skończy. Szkoda, aczkolwiek zostaje nadzieje, że jeszcze dorwę kiedyś pozostałe tomy!



Wyd.: Fabryka Słów
Miejsce/data: Lublin 2012
Ilość stron: 394
Moja ocena: 8/10

czwartek, 19 czerwca 2014

Serial "FARGO"

Fargo
Są seriale, które zadziwiają. Są seriale, które pozyskują rzesze fanów i mają większą oglądalność niż niejeden kinowy film. Lecz jak wszystko co dobre i one kiedyś się kończą, pozostawiając tylko miłe wspomnienia. Współczesny świat przeżywa rozkwit wieloodcinkowców. Nie mówię tutaj o telenowelach które są swoistymi tasiemcami telewizji lecz o dobrych, inteligentnych serialach, stworzonych by być arcydziełem a nie tylko rozrywką. Na szczęście twórcy ciągle myślą, jak zaskoczyć potencjalnego fana tego gatunku kinematografii, co owocuje od czasu do czasu całkiem przyjemnymi, wyróżniającymi się klimatem i fabułą tworami. Jednym z nich z pewnością jest Fargo !

Fargo to serial nakręcony na podstawie znakomitego filmu stworzonego przez braci Cohen o tym samym tytule. Mogłoby się wydawać, że małpowanie hitu w postaci serialu jest posunięciem nieco ryzykownym, zwłaszcza, że Fabularnie oba twory są całkiem do siebie podobne. Noah Hawley - scenarzysta serialu - opisał historię na nowo i jak się okazuje, całkiem dobrze. Akcja rozgrywa się w stanie Minnesota w roku 2006. Do prowincjonalnego miasteczka przybywa tajemniczy mężczyzna, podający się jako Lorne Malvo (w tej roli znakomity Billy Bob Thorton). Tak na prawdę nikt nie ma pojęcia czym zajmuje się gość i co jest jego celem podróży. Wiadomo jedynie, że mężczyzna zaczyna mieć ogromny wpływ na mieszkańców, grając z nimi w nieco psychologiczną grę. Jedną z ofiar sprytnego Malvo staje się Lester Nyygard (znany z Sherlocka Martin Freeman) - miasteczkowy, schematyczny nieudacznik - nękany w czasie szkolnym i ''odsunięty'' od innych pracownik biura ubezpieczeń społecznych. Pod wpływem rozmowy z nieznajomym Lester zaczyna zmieniać swoją osobowość, posuwając się tym samym do brutalnych czynów. 

Serial ukazuje ciekawy świat prowincji, w którym ludzie żyją według swoich uznań. Niezależni od innych nagle napotykają osobnika, który zmienia diametralnie ich otoczenie. Jego uczynki ciągną za sobą konsekwencje, uruchamiając łańcuch zdarzeń. Poprzez jednego człowieka cierpi wiele. Miejscowa policja zaczyna śledztwo, lecz te prowadzone jest dosyć mozolnie i nieudolnie - biorąc pod uwagę bardzo małe doświadczenie w tego typu sprawach. Za nieuchwytnym Malvo ciągną się morderstwa, z którymi pośrednio związany jest niepozorny Lester. Jak skończy się zagadka i kto wyjdzie cało z niebezpiecznej gry Lorne'a? Z pewnością trzeba się przekonać na własnej 
skórze!

Prócz ciekawie wykreowanych bohaterów i świetnego Billiego Boba Thortona, który znakomicie łączy w swojej roli brutalnego zabójcę i niepozornego podróżnika, na słowa uznania zasługuje klimat miasteczka. Oddalone od większej cywilizacji idealnie nadaje się na miejsce wydarzeń, jakie zostały ukazane w Fargo. Na początku serialu mamy informację, że akcja wydarzyła się na prawdę lecz proszę nie brać tego do siebie, gdyż to tylko fikcja nadająca całości realnego oddźwięku. Biorąc pod uwagę późniejsze rozwinięcie akcji aż trudno byłoby uwierzyć, że coś takiego stało się na prawdę - z pewnością zbyt wiele zbiegów okoliczności. Klimat, bohaterowie, akcja - wszystkie te czynniki pasują do siebie idealnie tworząc naprawdę warty obejrzenia serial. Obawiam się jednak, że może on skończyć się na jednym sezonie, ale nie wiem czy można nazwać to minusem, gdyż jak zaznaczyłem na początku, wszystko co dobre musi mieć swój koniec - i to też nie byle jaki ;) Polecam!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...