sobota, 16 listopada 2013

Obecność.


          Tak bardzo często wątpisz, że istnieją. Nigdy nie bierzesz na poważnie plotek, świadectw, opisów. Sceptycznie do nich podchodzisz, ale myślę, ze to rodzaj obrony. Zwyczajnie w świecie się ich boisz i wypędzasz z głowy wszelkie dowody na ich istnienie. One to wiedzą i co najlepsze – stanowi to dla nich nie lada gratkę. Żywią się twoim strachem, a wtedy kiedy najbardziej chcesz wątpić, przeżywają istną ucztę. Specjalnie nie pokazują ci się przy pierwszej lepszej okazji, bo co by to dało? Czekają, aż zostaniesz sam w domu. Spokojnie siedzą w ukryciu, patrząc jak gasisz światła, zapalasz świeczkę i zaczynasz słuchać smutnych piosenek. Patrzą na ciebie z najciemniejszego konta pokoju, obserwują za twoich pleców, bądź uciekają na drugą stronę lustra, jeśli masz zbyt szybkie i wprawne oko. A kiedy już upewnisz się, że sam siebie nakręcasz, kiedy wmówisz sobie, że to wymysł twoich fantazji, spowodowany zbyt dużą dawką paranormalnych dokumentów czy filmów o egzorcyzmach, wtedy wychodzą. O nie, nie pokażą ci się od tak, w pełni, dumni i z wypiętą klatą. Nie. Najpierw będą cichutko przechadzać się z miejsca na miejsce, tak, byś odwracał głowę w stronę ciemności. Później usłyszysz lekkie skrzypnięcia starej podłogi, stukot zawsze milczącej lodówki, czy delikatne strzyknięcia całkowicie przecież nowych mebli z Ikei. A kiedy twoje serce zabije odpowiednio szybko, zbliżą się na tyle, że doświadczysz czyjeś obecności tuż obok. Czasami poczujesz na kołdrze tajemniczy ciężar, czasem lekkie łaskotanie odsłoniętej kończyny.  Nie zmaterializują się dla ciebie, będą powolutku czerpać radość z utraty twojej pewności siebie. Będą odwracać twoją głowę w kierunku szybko migającego płomienia świeczki, byś wiedział, że podmuch wiatru nie jest tutaj przypadkiem. Wtedy właśnie zaczną się z tobą bawić. Będziesz widział ich tylko kątem oka, nigdy w całości. Będą przemykać przez przedpokój właśnie wtedy, gdy nie będziesz patrzył. Nie, to wcale nie złudzenie optyczne – to właśnie oni. Ich sylwetki, ledwo widoczne, przechadzać się będą w każdym możliwym miejscu. Raz poczujesz oddech tuż nad prawym uchem, drugi raz ktoś przebiegnie przez twoją kuchnię w zupełnie innym kierunku.
          Rzadko kiedy działają same, wolą towarzystwo – wszak kiedyś też byli ludźmi. Mają swoją normalną postać, ale po co miałby ją używać, kiedy udawanie czołgającej się po ziemi, straszliwej kreatury budzi w tobie większy strach niż cokolwiek innego…
          Denerwuje ich za to, kiedy nabierasz pewności, kiedy zdajesz sobie sprawę, że są obok, ale się nie boisz. Witasz się z nimi i specjalnie częstujesz lekko szyderczym uśmiechem. Wtedy się złoszczą, bo zmniejsza się ich pole popisu. Jeszcze częściej wariują, kiedy ich obecność bierzesz za codzienność i co gorsza - zaczynasz o nich pisać… Kiedy sam dajesz świadectwo ich obecności, wtedy przeginasz, trafiasz na ich czarną listę. To ciekawe doświadczenie, bo nie wiesz co mają w zanadrzu. Czujesz ich coraz bliżej, są tuż za tobą. Krzesło zaczyna lekko drzeć a adrenalina przyjemnie buzuje. Są obo………………….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...