sobota, 17 maja 2014

Robert Foryś – Początek nieszczęść królestwa

Robert Foryś – Początek nieszczęść królestwa

Robert Foryś  - urodzony w 1973 roku w Warszawie. Z wykształcenia archeolog, z zamiłowania  historyk i pisarz. Autor powieści i opowiadań o Joachimie Hirszu, instygatorze Ich królewskich Mości. Cynik, przeciwnik poprawności politycznej i zwolennik samodzielnego myślenia.  Szczęśliwy mąż i ojciec.

Foryś najpewniej zdobył największa popularność cyklem Sztejer, który doczekał się trzech tomów. Ja niestety póki co miałem okazję zapoznać się tylko z pierwszym, niemniej książka niezwykle mnie zachęciła i z pewnością poznam dalsze przygody Sztejera. Aktualnie staram się czytać inne dzieła tego autora i po powieści Z Zimną Krwią przyszedł czas na dzieło poświęcone Joachimowi Hirszowi o którym Foryś pisał już w książce Za garść czerwońców (SuperNOWA 2009). Początek nieszczęść królestwa jest jedną z sześciu książek, jakie autor wydał dotychczas nakładem Fabryki Słów i szczerze mówiąc - dosyć przeciętną. 

Rzeczpospolita Anno Domini 1649. Głównym bohaterem powieści jest Joachim Hirsz – instygator królewski, dożywotni urzędnik powołany przez króla mający za zadanie łapać przestępców którzy popełnili zbrodnie przeciw królestwu. Hirsz jednak całkiem udanie łączy życie instygatora z rozwiązłością oraz hulaniem, co chyba nie powinno nikogo dziwić zważając na historię Polski. Tym razem znów będzie musiał stawić czoło kryminalnej zagadce, które na moje oko jest nieco skomplikowana. Tak naprawę nie do końca wiadomo kto jest dobrym a kto złym charakterem. Wiadomym jest jedynie, że w Rzeczpospolitej toczy się sekretna wojna agentów co niesie za sobą liczne krwawe żniwo. Tak naprawdę spisek ukrywa się bliżej niż Hirsz mógł myśleć. Mimo, że książkę czyta się dosyć łatwo to fabuła zarysowana jest nieco zawile. Mamy dużo pojedynczych scen, które stworzone są naprawdę świetnie niemniej na tle całości nie bardzo to się sprawdza. Podczas czytania zabrakło mi lekkości prowadzenia akcji i spójności. Gdyby książkę podzielić na krótkie epizody było by to całkiem przyjemne, tworzenie z nich powieści wpłynęło moim zdaniem negatywnie na całokształt.  

To, co rzuca się na pewno w oczy to mnogość scen erotycznych. W książce prostytutki odgrywają dosyć znaczące role i stanowią raczej codzienność życia postaci. Opisy mogą być dla niektórych czymś gorszącym, jednak mimo, że nie wnoszą nic do fabuły stanowią miłe przerywniki, które czyta się z czystą przyjemnością. O czym już wspomniałem wcześniej, na powieść składają się właśnie takie wartościowe dla czytelnika momenty, jednak w skali całości książka wychodzi średnio. Z pewnością do cenionego Sztejera wiele jej brakuje, a tym bardziej porównanie do Mordimera Jacka Piekary które niegdyś obiło mi się o uszy jest wielce przesadzone. Powieść taka sobie.


Wyd.: Fabryka Słów
Miejsce/data: Lublin 2010
Ilość stron: 300
Moja ocena: 5/10


3 komentarze:

  1. Książkę czytałam już jakiś czas temu i też - moje pierwsze skojarzenia to podobieństwo do Piekary, chociaż akurat scen erotycznych nie zapamiętałam (ogólnie książkę czytałam już jakiś czas temu i wymaga odświeżenia). Na pewno książkę przeczytam jeszcze raz i od razu zabiorę się za inne lektury Forysia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam czasem wrażenie, że w polskiej fantastyce męski bohater zawsze musi dostać co najmniej jedną scenę erotyczną... ;p
    Co do książki to czytałem ją już parę lat temu i o ile sam pomysł na fabułę był całkiem dobry, to jednak Robert Foryś nie wykorzystał jego potencjału. No i językowo też mogłoby być lepiej - natłok zdań pojedynczych czasami wręcz przytłacza..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie same odczucia :) Brakowało mi Twoich słów pisząc recenzje:)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...