niedziela, 12 stycznia 2014

Simon R. Green - Człowiek ze złotym amuletem

Człowiek ze złotym amuletem
Simon R. Green - Człowiek ze złotym amuletem

Osobę Simona Greena miałem przyjemność pokrótce przedstawiać już wcześniej na moim blogu, przy okazji recenzji jednego z tomów serii o Johnie Tylorze. Ciekawych odsyłam zatem do Istot światła i ciemności.

Nic nie jest bardziej destrukcyjne dla skromnego budżetu biednego ucznia który w dodatku jest wielkim fanem literatury fantastycznej, niż olbrzymia promocja książek w pobliskiej bibliotece. Co gorsza jej usytuowanie bardzo mocno koliduje z drogą do studium, co jeszcze bardziej naraża mój portfel na stan debetowy. Najbardziej niebezpieczne jest jednak to, że ciągła utrata pieniędzy na książki nie powoduję u mnie jakiś negatywnych uczuć, a wręcz przeciwnie - wielce cieszy! Ostatnimi czasy byłem pod wielkim wrażeniem świata Nightside wykreowanego właśnie przez Green'a, dlatego widząc na półce Człowieka ze złotym amuletem za jedyne 9,99 zł nie wahałem się zbyt długo. Co w rezultacie okazało się dobrym posunięciem! Nie mogło być jednak inaczej, skoro z tyłu okładki książkę chwali taka osobistość jak Charlaine Harris - autorka serii o Harper Conelly, której to, nawiasem mówiąc, jestem fanem.

Bohaterem książki Greena jest agent terenowy Eddie Drood. Wywodzi się on z bardzo znanego i cenionego rodu, który od wieków stoi na straży bezpieczeństwa całej ludzkości. Drood zmienia się od czasu do czasu w Szamana Bonda. Dzieje się tak dzięki specjalnemu amuletowi, który magiczną zdolnością opatula agenta złotą zbroją. W życiu Drooda, prócz wszelakich monstrów które musi likwidować, znajduje się o wiele poważniejszy problem. Okazuje się, że jego rodzina go wydziedziczyła, automatycznie mianując go renegatem i wypisując na nim wyrok śmierci. Za Eddiem ugania się połowa miejscowych tajnych służb oraz specjalni agenci powołani właśnie przez ród Droodów. Nasz bohater w dodatku kompletnie nie wie, czemu sytuacja obrała właśnie taki tor. Chce się tego dowiedzieć, próbując nawiązać kontakt z bliskimi Droodom towarzyszom, jednak ci nie do końca będą przyjaźnie nastawieni. W poszukiwaniu rozwiązania pomaga mu Molly - w gruncie rzeczy wieczna rywalka Eddiego, ale na tą chwile, jedyna przyjaciółka.

Książka od pierwszej strony zaczyna się wartką akcją, która później ani na trochę nie zwalnia. Jedynie lekko ustala prawidłowy tor po wstępnym chaosie. Z początku przez kilkanaście stron czułem się lekko zagubiony nadmiarem ciągłych informacji ze świata Drooda, przez co dzieło wydawało mi się lekko grafomańskie, jednak po dłuższym czasie spędzonym na lekturze stwierdzam, iż akcja znacznie się ustabilizowała i powiem szczerze, bardzo mnie wciągnęła. Świat wykreowany przez Green'a jest niezwykle ciekawy i barwny. Spotykamy na drodze dużą ilość bohaterów i fantastycznych postaci. W trakcie lektury mamy przegląd chyba wszelkich, najróżniejszych istot wykreowanych na przestrzeni długich lat przez nurt fantasy. Stanowi to właśnie kolorowe tło powieści, w którym akcja rozwija się nad wyraz prężnie.

Mimo, że główny bohater posiada osobowość samotnika, zabójcy i typa z pod ciemnej gwiazdy, to udaje mu się nawiązywać całkiem przyjemne kontakty z innymi, często usiane czarnym humorem i ciętą ripostą Drooda. Najbardziej podobają mi się relację z Molly, niby darzą się od zawsze nienawiścią, ale między nimi wytwarza się nieoczekiwanie iskierka porozumienia. Całość prezentuję się zatem niezwykle interesująco, uważam, że jest to jedna z lepszych powieści które miałem okazję ostatnimi czasy czytać, dlatego wielce zachęcam do sięgnięcia po Człowieka ze złotym amuletem ! 



Wyd.: Fabryka Słów
Miejsce/data: Lublin 2012
Ilość stron: 491
Moja ocena: 8/10



5 komentarzy:

  1. W pełni zgadzam się z twoją recenzją. Książka jest jak najbardziej warta polecenia, ja przymierzyłbym się nawet do stwierdzenia, że to jedna z lepszych powieści jakie wyszły spod skrzydeł fabryki słów. Perełka w morzu przeciętności. Oczywiście fs wydała jeszcze kilkanaście innych, równie cudownych książek, dla przykładu mogę tutaj przytoczyć cykl Mordimera czy sagę demonów, o której ostatnio bardzo głośno. Ta książka zasila skład tychże pereł, oby tylko więcej takich powieści, a będzie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie:) Nie zapominajmy też o Kossakowskiej i jej cyklu anielskim, Achai Ziemiańskiego czy Oku Jelenia Pilipiuka :) Każdy z pewnością na podium postawi też Pana Lodowego Ogrodu, ale ja wypowiedzieć się póki co nie mogę, bo dopiero dziś pozyskałem tom 1 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie mogę się wypowiedzieć na temat Achai, cyklu anielskim oraz Oka Jelenia, bowiem żadnego z wymienionych cyklów nie przeczytałem. Niemniej Achaja stoi już na półce i czeka na swoją kolei :) A PLO jestem bardzo ciekawy, będę czekał na stosowną notkę ;) Wracając jeszcze do Oka Jelenia, mianowicie jestem trochę zniechęcony przez nieudaną przygodę z Kronikami Jakuba Wędrowycza, a więc nie wiem kiedy zasmakuję tegoż cyklu i tak samo nie mam pojęcia czy uda mi się odbudować relacje z Pilipiukiem. Ale może kiedyś sięgnę, warto próbować :)

      Usuń
  4. Nie wiem czy warto pisać o czymś, co już dawno miało swoją premierę i skoro i tak każdy wie, że jest najlepsze;> Mówię o PLO rzecz jasna. A co do Oka Jelenia... no cóż. Skoro Kroniki nie przypadły Ci do gustu (co jest dziwne;>) to całkiem prawdopodobne, że szcześcioksiąg Pilipiuka zmieni trochę Twoje podejście do tegoż autora:) To lektura całkowicie inna!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...