niedziela, 5 stycznia 2014

Co by było, gdyby...- szort


Co by było, gdyby trzy światowej klasy umysły, zapamiętane przez historię, znalazły się wspólnie w jednej, ogromnej i nieskończonej bibliotece? Sprawdźcie sami !

Albert Einstein podrapał się po swojej czuprynie siwych włosów i spojrzał w głąb korytarza, w którym się znajdowali.
- Napoleon, widzisz tam jakiś koniec? Mam słaby wzrok – rzekł wspaniały fizyk.
- Hmmm, niezbyt, tylko korytarz i korytarz, nawet żadnych drzwi nie widać – odpowiedział francuz mrużąc oczy.
Sherlock wyciągnął za pazuchy lunetę i przystawił okular do oka.
- Wiecie co panowie? Obawiam się, że ten korytarz chyba nie ma końca.
 Detektyw popatrzył i przed siebie i za siebie, jednak nijak nie umiał dostrzec co kryje się w oddali.
- Początku zresztą też – dodał po chwili.
Wszyscy jak na zawołanie położyli dłonie na swoich biodrach i z otwartymi ustami podziwiali regały które przyozdabiały ściany owego korytarza. Każdy był wypełniony w pełni książkami tak ciasno, że aż trudno było ocenić, ile ich się tutaj znajduje. Na jednej z półek wystawała zakładka, na której widniała literka S.
- Wydaje mi się, że jesteśmy w jakieś bibliotece…  - powiedział wolno Napoleon.
- Patrz, jakiś ty spostrzegawczy – dociął towarzyszowi Einstein – Tylko pytanie, jak żeśmy się tutaj znaleźli …no i po co?
 - Pamiętam tylko jak bawiliśmy się w tym barze na rogu, a później zapadła ciemność no i budzimy się pośród tych wszystkich książek… O co tu może chodzić? To wielce interesująca zagadka – zadumał się Holmes i odpalił swoją fajkę.
Naglę ni stąd, ni z owąd obok trójki mężczyzn pojawił się tajemniczy gość w białym garniturze, szybko podbiegł do detektywa i mocnym dmuchnięciem zgasił palący się tytoń.
- Czyś ty zgłupiał, chcesz to wszystko podpalić? – oburzył się nieznany gość.
- Eeee… - tylko na tyle było stać Sherlocka.
- No właśnie, tego się spodziewałem, nawet dobrze zdań nie potraficie układać! To był chyba dobry wybór, żeby akurat was tutaj sprowadzić.
- Kim… - zaczął Einstein ale nie skończył, bo w zdanie wszedł mu gość w bieli.
- Nie podoba mi się to, że musze teraz z wami tracić tutaj czas, ale to nie moja decyzja. Jestem tutaj tylko woźnym i przekazuje polecenia z góry.
 - Gdzie się znajdujemy? – spytał podejrzliwie Sherlock.
 - Cisza! Nie uczono was, żeby nie przerywać komuś w połowie myśli? Popatrzcie no, takie inteligenty a nawet zasad kultury nie znają…
Wszyscy popatrzyli po sobie z kwaśnymi minami.
 - Okażcie trochę szacunku panowie, znajdujecie się w największej we Wszechświecie bibliotece. Nie ma w świecie książki która nie gościła by w tymże zbiorze. Każda pozycja jaka tylko wpadnie wam do głowy, jest tutaj. Zapytacie do czego nam wy? Też sobie zadałem na początku to pytanie, ale gdy szef wyjaśnił, to już lekko zrozumiałem. Mianowicie zostaliście wybrani przez szefa, i musicie wykonać pewne ważne dla was zadanie… zresztą, co ja gadam, nie tylko dla was, ale dla całej ludzkości bodajże.
 - Jakie zadanie do jasnej Anielki, pokazuj ty mi tu zaraz wyjście z tego książkowego piekła albo się wkur… zdenerwuje – poderwał się Sherlock, prawie naskakując na gościa w białym garniturze.
 - Problem w tym, że tu wyjścia nie ma. Wykonacie zadanie i potem możecie sobie iść, gdzie dusza zapragnie. Ale wpierw, w ramach przygotowania do owego zadania, musicie zrobić jeszcze jedną rzecz, potraktujcie to jako swego rodzaju… przystawkę. Widzicie te wszystkie książki? No? Tak? To świetnie, musicie je zatem wszystkie przeczytać, wtedy otrzymacie treść zadania…
- Czy ciebie gościu pogięło do reszty? Co ty sobie wyobrażasz, jakie zadanie? My na nic się nie pisaliśmy! – Einstein stał się już wyraźnie czerwony na obu policzkach, co swoją drogą stanowiło dosyć śmieszne zjawisko.
- Właśnie! – dołączyli się oboje druhów, jednak nim spostrzegli, gościa w bieli już nie było.
- Wyparował, czy jaki czort? – Bonaparte podrapał się po brodzie – Nie wiem jak wy panowie, ale ja nie zamierzam się w nic mieszać. Spadam stąd.
 - Niby gdzie, jak tu wyjścia nie ma – dodał cenną uwagę detektyw.
 - Z każdej dupy jest jakieś wyjście, ciasne, ale jest … - francuz obrócił się na pięcie i zaczął wojskowym krokiem oddalać się w głąb korytarza.
 - Niech se idzie, zobaczysz, że jeszcze wróci… - Einstein wzruszył ramionami i usiadł opierając się o regał – …głowa mi pęka od tego wczorajszego picia, chyba się prześpię na chwilę.
Fizyk przymknął oczy i oddał się relaksacyjnej drzemce. Sherlock Holmes stał jeszcze chwilę obok, ale znudzony wreszcie zajął miejsce obok przyjaciela i przymknął oczy, kontemplując nad tym, jak rozwiązać tą tajemniczą zagadkę.

Ze snu wyrwały ich lekkie kopniaki. Gdy już odzyskali zdolność myślenia zorientowali się, że stoi przed nimi Bonaparte. Ocierał właśnie chusteczką spocone czoło.
 - Wiecie co panowie? Chyba z pół godziny żem szedł i nic, korytarz i korytarz. Końca nadal nie widać. Spotkałem jedynie zakładkę z literką T. Aż strach pomyśleć, jaką długość ma ta cała popieprzona biblioteka.
 - To skoro już tutaj jesteśmy, to może chociaż spróbujemy coś poczytać? – zaproponował detektyw.
 - Pogięło cie? Książki chcesz czytać? – Napoleon zrobił grymas niesmaku.
 - W gruncie rzeczy nie są one takie złe – dołączył się Albert.
 - No sam nie wiem, skoro nalegacie, możemy na spróbowanie jedną obadać z grubsza.
Wszyscy wlepili wzrok w rzędy dumnie prezentujących się grzbietów tomów. Sherlock sięgnął ręką gdzieś nad głowę i wyciągnął średniej grubości książkę.
 - Może to na początek?
Przyjaciele podeszli i skupili wzrok na czarnej okładce.
 - Miecz przeznaczenia – przeczytał na głos Einstein
 - Autorstwa Andrzeja Sapkowskiego, znacie?
 - Nie bardzo, francuzem to on chyba nie był – stwierdził Bonaparte – przeczytaj notkę z tyłu…
 - Drugi tom opowieści o wiedźminie Geralcie, płatnym zabójcy potworów.
 - Ty, nawet się ciekawie zapowiada. Fantastyka jakaś chyba…
 - No w sumie, można zobaczyć co ten Sapkowski sobie wymyślił.
Detektyw otworzył pierwszą stronę i … opuścił książkę z niemałym krzykiem grozy. Upadający tom jeszcze w powietrzu zaczął nienaturalnie się wyginać, obracać i giąć. Nim książka dotknęła podłogi, wyskoczył z niej tajemniczy mężczyzna o białych jak śnieg włosach. Odgarnął opadające na czoło pojedyncze kosmyki i poprawił spoczywające na plecach, skrzyżowane dwa miecze. 
 - Co to, magia jakaś do jasnej Anielki?! – wykrzyczał detektyw z wytrzeszczonymi oczami.
 - A jakże towarzyszu, świat pełen jest magii i takich wywłok jak wy. Na szczęście ja je likwiduje – rzekł twardo nowy gość.
 - Kim jesteś? – spytał bojaźliwie fizyk.
 - Nazywam się Geralt, jestem wiedźminem.
 - Ty… to ten koleś z okładki – rzekł cichutko Napoleon.
Wiedźmin brzydko się uśmiechnął, wydobył z pochwy swój miecz i ruszył w kierunku trójki przyjaciół.
- Aaaaaa… – krzyknęli wszyscy jak na zawołanie.

- …aaaaa! – Sherlock Holmes oderwał głowę od pachnącego piwem i klejącego się stolika. Popatrzył zaciekawiony dookoła i spostrzegł, że znajduje się w barze, w którym wczoraj najwyraźniej przypadło mu zasnąć. Obok niego na krzesłach leżeli nieprzytomni Bonaparte i Einstein. Zaczął szturchać ich delikatnie, aż głowy towarzyszów podniosły się do pionu.
 - Wiecie co panowie, miałem dziwny sen – zaczął detektyw.
 - A patrz, ja też… - odparł zachrypnięty fizyk – o jakieś durnej bibliotece.
 - I wiedźminie? – dokończył chwiejący się na boki francuz.

Trzej przyjaciele popatrzyli po sobie zaskoczeni i wybuchli gromkim śmiechem.

[opowiadanie wzięło udział w konkursie forum selkar.pl]

2 komentarze:

  1. Opowiadaniu brak jakiegoś mocnego punktu, apogeum - nie osiąga punktu kulminacyjnego, przez co nie sprawia, że jest ciekawe. To w końcu detektyw, więc może jakiś trup w bibliotece, masz wielkiego dyktatora, więc może jakiś tajemniczy artefakt ukryty pod regałem,szabla z jego czasów, czy pistolet itd. Po za tym to znane postaci więc oczekiwałem, że będą mówić i zachowywać się jak na nich przystało, a Ci niestety są za mało do siebie podobni.Dzisiejszych moli książkowych trudno zadowolić, trzeba mieć naprawdę dobry pomysł na fabułę, szczególnie w krótkim opowiadaniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. To "opowiadanie" było pisane na konkurs, który miał z góry zarysowane miejsce akcji oraz bohaterów :) To w założeniu miała być scenka :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...