KAT LUDZKOŚCI
Olbrzymie pancerniki, uzbrojone w potężne głowice rakietowe, wolno posuwały
się w stronę Ziemi. Tak naprawdę ruch na skanerze był bardzo znikomy, lecz
porucznik Skalski wiedział, że pędzą z szybkością kilkunastokrotnie
przewyższającą ludzkie promy kosmiczne. Obcy zjawili się nagle, bez
uprzedzenia, lecz w gruncie rzeczy, chyba w najlepszym momencie jeśli chodzi o
ludzkość. Zaludnianie Europy – jednego z księżyców Jowisza trwa w najlepsze,
dlatego poniekąd jest to zbawienna chwila dla przyszłości cywilizacji.
Oczywiście sam plan, chociaż jedyny, w rezultacie stanowił szaleństwo. Był
niewybaczalny dla każdego cywila, który zdawał sobie sprawę z konsekwencji.
Skalski nie był pewien czy będzie potrafił w ogóle zgodzić się na taką opcję,
ale prawdę mówiąc nie miał większego wyboru. Wojna z wyższą cywilizacyjnie kulturą nie mogła
przynieść nawet cienia szans na wygraną, a decyzja sztabu specjalnego obrony
Ziemi jest ewidentnie szalona, lecz zapewnia na jakiś czas swobodę w
przestrzeni kosmicznej no i także trwałość ludzkiej rasy. Czerwone lasery wrogo
nastawionych statków były w gotowości. Obliczenia grupy polskich astronomów
dowiodły, że pancerniki musza być naprawdę blisko powierzchni naszej planety.
Skalski będzie musiał poczekać z rozkazem aż do momentu, kiedy atmosfera
przyjmie wrogie statki. Mężczyzna został mianowany pierwszym porucznikiem Ligi
Obrony, dlatego to on będzie katem ludzkości.
Patrząc na zbliżające się pancerniki zastanawiał się, czy z powierzchni
Ziemi widać już pojawiające się gdzieś na nieboskłonie sylwetki wrogich
kosmitów. To strasznie nie fair, że ocaleją jedynie niektóre, wtajemniczone
głowy państw, wysokie osobistości i grupa ludzi, którzy jako pierwsi załapali
się na przesiedlenie. Zapewne NASA już wie, że zbliża się jakieś
niebezpieczeństwo, ale niestety nie mają pewności co ich czeka. My mamy.
Dowiedzieliśmy się o ataku trochę wcześniej. Byliśmy zmuszeni przenieść
wszystkie nowinki technologiczne właśnie na Europe, dlatego ludzie na Ziemi nie
mieli możliwości przetłumaczenie szyfru, który ewidentnie mówił o chęci zagłady
Niebieskiej Planety. Długo zastanawialiśmy się, czy obcy mają pojęcie o naszej
technologii na tyle, by przewidzieć naszą kolonizacje wszechświata. Praktycznie
nie mamy pojęcia nawet jak wyglądają ani jaką paletą możliwości operują. Wszak
nadal poruszają się na tradycyjnych pojazdach latających, ściśle opierających się
na paliwie atomowym, więc być może nie są oddaleni od nas naukowo aż tak
daleko. Jednakże muszą być pewni, jeśli chodzi o swoją przewagę militarną.
Każda cywilizacja ewoluuje w odrębny sposób, ich zaawansowanie na pewno poszło
w nieco innym kierunku, jednak trudno cokolwiek jednoznacznie orzec. Prawda
jest taka, że stchórzyliśmy. Chcemy zneutralizować wrogów, niszcząc
jednocześnie dorobek naszych starań i tysięcy lat ewolucji. Nie znalazło się
miejsce na paktowanie, rozmowy czy inne pokojowe nastawienia. Ale z drugiej
strony jak podejść do agresora, który jest o włos od zaczęcia ataku na tak
ogromną skale, nie mając pojęcia nawet o jego języku i wyglądzie. Skalski
podświadomie gdzieś czuł bliskość zbliżającego się rozkazu. Nie było tutaj
miejsca na żadną nadzieję czy zmianę decyzji. Czekał cierpliwie na to, by być
katem. Wrócił myślami do swojego rodzinnego domu na obrzeżach miasta. Wychował
się w pięknej Polsce, pełnej dzikiej natury i zieleni. Przez całe dzieciństwo
rodzice skutecznie oddalali go od komputera, spędzał czas pośród śpiewu ptaków
i szumu strumyka. Będzie za tym tęsknił.
Rozkaz
przyszedł nagle.
- Poruczniku Skalski, statki właśnie przekroczyły Ziemską atmosferę,
odległość już znikoma. Proszę zacząć atak. Powtarzam, zacząć atak. – mikrofon jeszcze
chwilę zabrzęczał po czym zamilkł.
Mężczyzna widział na
monitorach, że obcy zaczęli inwazję. Na powierzchni Ziemi było widać liczne
wybuchy. Skalski nie czekał dłużej, nie mógł pozwolić, by cierpieli. Wcisnął
jeden guzik. Jeden ruch palca wystarczy, by zmieść z Ziemi wszelkie życie.
Jeden gest, by stracić wszystko, co stanowiło jakąkolwiek wartość dla jego
uczuć. Cóż, wojna. Porucznik wcisnął odpowiednią opcję i obserwował w ciszy,
jak liczne ładunki jądrowe wybuchają na powierzchni jego byłego domu. Widział
oczyma wyobraźni ogrom zniszczeń, wręcz czuł na sobie ból tych wszystkich
mieszkańców, którzy w jednej sekundzie nagle stracili wszystko. Ponad sto
olbrzymich wulkanów w jednej sekundzie mrocznie ubarwiło błękit Ziemi. Siła
wybuchy bomb była tak silna, że pochłonęła w całości wrogie statki, nie
pozostawiając cienia szans. Cała atmosfera ziemska w mig stała się olbrzymią
ogniową mieszanką, wypuszczając w galaktykę kłęby potężnych ognistych chmur.
Istna rzeź, która niesie za sobą nieodwracalne skutki. Pokonaliśmy wroga,
brawo. Dlaczego zatem nikomu nie jest do śmiechu?