Robert Foryś – Początek nieszczęść królestwa
Robert Foryś - urodzony
w 1973 roku w Warszawie. Z wykształcenia archeolog, z zamiłowania
historyk i pisarz. Autor powieści i opowiadań o Joachimie Hirszu,
instygatorze Ich królewskich Mości. Cynik, przeciwnik poprawności
politycznej i zwolennik samodzielnego myślenia. Szczęśliwy mąż i
ojciec.
Foryś najpewniej zdobył największa popularność cyklem
Sztejer, który doczekał się trzech tomów. Ja niestety póki co miałem okazję zapoznać
się tylko z pierwszym, niemniej książka niezwykle mnie zachęciła i z pewnością
poznam dalsze przygody Sztejera. Aktualnie staram się czytać inne dzieła tego
autora i po powieści Z Zimną Krwią przyszedł czas na dzieło poświęcone Joachimowi Hirszowi
o którym Foryś pisał już w książce Za garść czerwońców (SuperNOWA 2009). Początek nieszczęść
królestwa jest jedną z sześciu książek, jakie autor wydał dotychczas nakładem
Fabryki Słów i szczerze mówiąc - dosyć przeciętną.
Rzeczpospolita Anno Domini 1649. Głównym bohaterem powieści
jest Joachim Hirsz – instygator królewski, dożywotni urzędnik powołany przez
króla mający za zadanie łapać przestępców którzy popełnili zbrodnie przeciw
królestwu. Hirsz jednak całkiem udanie łączy życie instygatora z rozwiązłością
oraz hulaniem, co chyba nie powinno nikogo dziwić zważając na historię Polski.
Tym razem znów będzie musiał stawić czoło kryminalnej zagadce, które na moje
oko jest nieco skomplikowana. Tak naprawę nie do końca wiadomo kto jest dobrym a kto złym charakterem. Wiadomym jest jedynie, że w Rzeczpospolitej toczy się
sekretna wojna agentów co niesie za sobą liczne krwawe żniwo. Tak naprawdę spisek ukrywa się bliżej niż Hirsz mógł myśleć. Mimo, że książkę czyta się dosyć łatwo to
fabuła zarysowana jest nieco zawile. Mamy dużo pojedynczych scen, które stworzone są naprawdę
świetnie niemniej na tle całości nie bardzo to się sprawdza. Podczas czytania zabrakło mi
lekkości prowadzenia akcji i spójności. Gdyby książkę podzielić na krótkie epizody było by to całkiem przyjemne, tworzenie z nich powieści wpłynęło moim zdaniem negatywnie na całokształt.
Wyd.: Fabryka Słów
Miejsce/data: Lublin 2010
Ilość stron: 300
Moja ocena: 5/10
Moja ocena: 5/10
Książkę czytałam już jakiś czas temu i też - moje pierwsze skojarzenia to podobieństwo do Piekary, chociaż akurat scen erotycznych nie zapamiętałam (ogólnie książkę czytałam już jakiś czas temu i wymaga odświeżenia). Na pewno książkę przeczytam jeszcze raz i od razu zabiorę się za inne lektury Forysia :)
OdpowiedzUsuńMam czasem wrażenie, że w polskiej fantastyce męski bohater zawsze musi dostać co najmniej jedną scenę erotyczną... ;p
OdpowiedzUsuńCo do książki to czytałem ją już parę lat temu i o ile sam pomysł na fabułę był całkiem dobry, to jednak Robert Foryś nie wykorzystał jego potencjału. No i językowo też mogłoby być lepiej - natłok zdań pojedynczych czasami wręcz przytłacza..
Mam takie same odczucia :) Brakowało mi Twoich słów pisząc recenzje:)
Usuń