![]() |
Andrzej Pilipiuk - Trucizna |
Andrzej Pilipiuk – Trucizna
Każdy kto chociaż raz powierzchownie miał styczność z polską
fantastyką na pewno spotkał się z nazwiskiem Wielkiego Grafomana. Gwoli
ścisłości napiszę jednak kilka słów, gdyby jednak trafił się ktoś, kto na
Wędrowycza i autora natrafił po raz pierwszy. Andrzej Pilipiuk jest jednym z
najpoczytniejszych polskich pisarzy fantastyki. Na swoim koncie ma 27 książek
wydanych nakładem wydawnictwa Fabryka Słów. Prócz tego napisał także
kilkanaście tomów kontynuacji Pana Samochodzika, jednak pod pseudonimem. Czterokrotnie
laureat prestiżowej nagrody Nautilusa, dziesięciokrotnie nominowany do Zajdla,
raz nagrodzony. Bohater serii jego książek – Jakub Wędrowycz, stał się ikoną
polskiej fantastyki, doczekał się obchodów swoich dni oraz pomnika.
Nowy zbiór opowiadań Trucizna składa się z 20 tesktów,
które nie są jakieś szczególnie obszerne… i dobrze. Postać Wędrowycza właśnie
kojarzy mi się z krótkimi historyjkami z życia Wojsławic. Co innego było w
poprzedniej książce, gdzie tytułowe opowiadanie Homo Bimbrownikus zajęło znaczącą
cześć zbioru, tworząc wręcz mini powieść. Takie rozwiązanie troszkę mi
przeszkadzało, dobrze jednak, że ów tekst był naprawdę świetny.
Przyznam szczerze, że z początku jednak nowy zbiór Pilipiuka
nie do końca przypadła mi do gustu. Jakoś dało wyczuć się brak pomysłu,
opowiadania jak Psikus, Czortek czy Smok nijak nie zaciekawiały. Wręcz
przeciwnie, z bólem serca stwierdziłem, że to już nie ten sam Wędrowycz i co
nieco zaczynałem się nudzić. Na szczęście później jest nieco lepiej, napięcie
rośnie razem z bardziej oryginalnymi pomysłami. Gdybym jednak miał wyłonić najlepszy
tekst z tych 20 to miał bym trudności. Oceniając całość powiem, że lekko się
rozczarowałem. Brakuje mi ciętego, czasem idiotycznego humoru, który we
wcześniejszych częściach cyklu był jednak bardziej uwidoczniony. Pamiętam, że w
przypadku Kronik Jakuba potrafiłem śmiać się szczerze na cały głos, tutaj tego
nie ma. Za mało było też rozróby, i
typowo Wędrowyczowych wynalazków. Opowiadania są troszkę zbyt normalne, biorąc
pod uwagę przeszłość głównego bohatera. Brakuje również alkoholowego delirium,
autor jakoś odstawia w bok całą zdegenerowaną, pijacką stronę bohatera, skupiając
się bardziej na jego codziennym życiu.
Co zostaje bez zmian? Na pewno lekkie pióro, łatwość
pisania, ciekawe dialogi. Ewidentnie widać w książce styl Pilipiuka, który
cenię za każdym razem gdy otrzymuje do ręki jego nową książkę. Myślę, że
bardziej byłbym zadowolony, gdyby autor na jakiś czas odstawił w kąt Wędrowycza
a więcej tworzył "bezjakubowych" opowiadań.
Wydawnictwo : Fabryka Słów
Miejsce/Data wydania: Lublin 2012
Ilość stron: 350
Cykl: Jakub Wędrowycz
Moja ocena: 3/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz