czwartek, 20 czerwca 2013

Marcin Mortka - Martwe Jezioro

Marcin Mortka - Martwe jezioro
Marcin Mortka - Martwe Jezioro


Marcin Mortka urodził się 5 kwietnia 1976 roku w Poznaniu, który stał się pierwszą miłością jego życia. Kolejne spotykał stopniowo, a były to: muzyka rockowa i metalowa,mistyka Skandynawii, epoka wielkich żaglowców, aż wreszcie pisarstwo. Za niedościgniony wzór uważa Patryka O’Briana, którego powieści pracowicie przekłada na język polski. Trudną dolę tłumacza łączy z pracą nauczyciela i lektora języka angielskiego. Latem - pod pozorem pracy pilota wycieczek - ucieka w chłody Islandii.

Mads Voorten jest typowym dziarskim bohaterem, posiadającym cięty język, czarny humor oraz na pewno duży pokład męskości i odwagi. Przydomek Otrze Burzy nosi bowiem całkiem zasłużenie, bo kłuje wszystkich napotkanych przeciwników, nie tylko za sprawą ostrza miecza, lecz także dzięki ostrej ripoście. Mads zasłynął swoimi umiejętnościami bitewnymi w Burzy - wielkim buncie przeciwko smokom, który miał miejsce kilka lat wstecz. Wygrana drugiej strony zasadziła jednak w Voortenie nutkę cynizmu i wewnętrznej katastrofy, która przenosi się na jego samotność. By jednak wyczyścić ciążącą nieco plamę na honorze, Mads postanawia przeprawić się na drugi brzeg Martwego Jeziora, co swoją drogą nie jest tak bardzo łatwym wyzwaniem. 

Akcja powieści ma dobre tempo, z każdym następnym rozdziałem odkrywamy coś innego, poznajemy nowe postacie czy stworzenia, oraz co najważniejsze, zaprzyjaźniamy się z dosyć trudną postacią, jaką jest Voorten. Jeśli chodzi jednak o samą fabułę, to powiem szczerze, rewelacji nie ma. Spora kampania wokół książki, oraz miłe słowa recenzji - że niby klasyczne fantasy w najlepszym wydaniu, napełniły mnie wielką ochotą do zdobycia książki Mortki. Muszę jednak przyznać, że nie do końca jestem z lektury zadowolony. W sumie są ciekawe osobowości bohaterów, mamy do czynienia z fantastyką, która na pewno nie jest banalna czy przewidywalna, są smoki, inteligentne kruki i inne dziwy, jednak jak dla mnie zabrakło czegoś bardziej istotnego. 

Książkę czyta się bez jakiś większych przeszkód, można przebrnąć przez te 300 stron lektury chociażby w jeden dzień, jednakże po ostatnie stronie pozostaje mały niedosyt. Niby wszystko wydaje się okej, ale w głębi siebie czułem, że to nie to, czego oczekiwałem. Technicznie rzecz biorąc wszystko jest w porządku, ale to chyba właśnie sam pomysł czy fabuła nie jest do końca tym, co lubię. 


Wydawnictwo: Fabryka Słów
Miejsce/Data: Lublin 2011
Cykl: Asy polskiej fantastyki
Ilośc stron: 306
Moja ocena: 5/10


2 komentarze:

  1. Czytałam dotychczas dobre recenzje o tej książce i w sumie miałam na nią dużą ochotę, ale coś mi się wydaje, że nie ma do czego znowu tak gnać... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właściwie też słyszałem same dobre słowa, a tu trochę dupa. No ale każdy ma swój gust, więc a nóż widelec Tobie się spodoba:)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...