piątek, 25 stycznia 2013

Magdalena Kozak - Fiolet

Magdalena Kozak

Magdalena Kozak – Fiolet

Magdalena Kozak – Jedna z najpopularniejszych pisarek młodego pokolenia, autorka cyklu o Nocarzach, tajnych jednostkach specjalnych. Jest lekarzem, ale jej pasją są militaria – skacze ze spadochronem, strzela, trenuje sporty walki. Nie dawno premierę miała jej najnowsza książka  - Paskuda&Co wydana nakładem Fabryki Słów.

Czasy współczesne. Pewnego dnia cały świat oblega wstrząsająca informacja o domniemanym ataku na naszą planetę. W poszczególnych miejscach na Ziemi nagle kiełkują dziwne, monstrualne kwiaty, zwane potocznie fiołkami. Rosną w zaskakująco szybkim tempie, zabijając każde żywe stworzenie w promieniu dobrych kilkuset metrów. Dzieje się tak za sprawą cyjanowodoru, które wytwarzają. Obce kwiaty szczególnie upodobały sobie miejsca bardzo zaludnione, przez co większość olbrzymich miast przeradza się w opuszczone ruiny. Sytuacja wygląda naprawdę źle, lecz sztab naukowców odkrywa, w jaki sposób zneutralizować działanie roślin. Najlepszą do tego okazją jest „rozbrojenie” kwiatu jeszcze w formie zarodka, czyli wtedy, gdy pędzi z galaktyki wprost na naszą Ziemię.
Do tego celu powołany zostaje specjalny sztab wykwalifikowanych spadochroniarzy, którzy musza stawić czoła nasionom zabójczych fiołków. Książka opowiada więc różne losy z życia skoczków, którzy roboczo nazywają siebie Osami.

Nie ukrywam, że po przeczytaniu cyklu o Nocarzach, byłem nastawiony bardzo pozytywnie na nową książkę Kozak. Na początku było całkiem dobrze, autorka poszła w innym kierunku, dosyć oryginalnym. Nie mamy do czynienia z wampirami, czy innymi fantastycznymi postaciami, lecz z obcą cywilizacją, która próbuje dobrać się do skóry ludziom, za pomocą roślin. Jeśli wstęp przeczytałem z zapartym tchem, to reszta niestety nie utrzymuje dobrego poziomu. Później jest  zwyczajnie nudno, gdyż autorka postanowiła skupić się bardziej na polskim oddziale spadochroniarzy, którzy swoją drogą mają schematyczne, proste osobowości. W książce brakuje efektu zaskoczenia czy tempa fabuły.  Całość toczy się mozolnie, lekko oddalając kluczową walkę o życie Ziemii.

To co cieszy, to bardzo dobre opisy przeżyć bohaterów. Mam tutaj na myśli głownie to, co czuje skaczący z pędzącego samolotu człowiek, który musi zaufać mechanizmowi otwierającemu ratujący życie spadochron. W książce jest kilka momentów, które trzymają poziom oraz powodują skok adrenaliny, lecz jak dla mnie, na tego typu dzieło, jest to zdecydowanie zbyt mało. Fiolet jest zdecydowanie gorszy od trylogii o Nocarzach, ale ma swoje dobre strony, które być może spodobają się fanom gatunku. Ja z niecierpliwością będę czekał na moment, aż dorwę w ręce Paskudę&Co, bo pozytywne recenzję oraz fakt całkowicie innego nurtu niezwykle mnie przyciąga.



Wydawnictwo: RUNA&Bellona
Miejsce/Rok wydania: Warszawa 2012
Ilość stron: 528
Moja ocena: 3- /5


poniedziałek, 7 stycznia 2013

Andrzej Pilipiuk - Trucizna

Andrzej Pilipiuk - Trucizna

Andrzej Pilipiuk – Trucizna

Każdy kto chociaż raz powierzchownie miał styczność z polską fantastyką na pewno spotkał się z nazwiskiem Wielkiego Grafomana. Gwoli ścisłości napiszę jednak kilka słów, gdyby jednak trafił się ktoś, kto na Wędrowycza i autora natrafił po raz pierwszy. Andrzej Pilipiuk jest jednym z najpoczytniejszych polskich pisarzy fantastyki. Na swoim koncie ma 27 książek wydanych nakładem wydawnictwa Fabryka Słów. Prócz tego napisał także kilkanaście tomów kontynuacji Pana Samochodzika, jednak pod pseudonimem. Czterokrotnie laureat prestiżowej nagrody Nautilusa, dziesięciokrotnie nominowany do Zajdla, raz nagrodzony. Bohater serii jego książek – Jakub Wędrowycz, stał się ikoną polskiej fantastyki, doczekał się obchodów swoich dni oraz pomnika.

Nowy zbiór opowiadań Trucizna składa się z 20 tesktów, które nie są jakieś szczególnie obszerne… i dobrze. Postać Wędrowycza właśnie kojarzy mi się z krótkimi historyjkami z życia Wojsławic. Co innego było w poprzedniej książce, gdzie tytułowe opowiadanie Homo Bimbrownikus zajęło znaczącą cześć zbioru, tworząc wręcz mini powieść. Takie rozwiązanie troszkę mi przeszkadzało, dobrze jednak, że ów tekst był naprawdę świetny.

Przyznam szczerze, że z początku jednak nowy zbiór Pilipiuka nie do końca przypadła mi do gustu. Jakoś dało wyczuć się brak pomysłu, opowiadania jak Psikus, Czortek czy Smok nijak nie zaciekawiały. Wręcz przeciwnie, z bólem serca stwierdziłem, że to już nie ten sam Wędrowycz i co nieco zaczynałem się nudzić. Na szczęście później jest nieco lepiej, napięcie rośnie razem z bardziej oryginalnymi pomysłami. Gdybym jednak miał wyłonić najlepszy tekst z tych 20 to miał bym trudności. Oceniając całość powiem, że lekko się rozczarowałem. Brakuje mi ciętego, czasem idiotycznego humoru, który we wcześniejszych częściach cyklu był jednak bardziej uwidoczniony. Pamiętam, że w przypadku Kronik Jakuba potrafiłem śmiać się szczerze na cały głos, tutaj tego nie ma.  Za mało było też rozróby, i typowo Wędrowyczowych wynalazków. Opowiadania są troszkę zbyt normalne, biorąc pod uwagę przeszłość głównego bohatera. Brakuje również alkoholowego delirium, autor jakoś odstawia w bok całą zdegenerowaną, pijacką stronę bohatera, skupiając się bardziej na jego codziennym życiu.

Co zostaje bez zmian? Na pewno lekkie pióro, łatwość pisania, ciekawe dialogi. Ewidentnie widać w książce styl Pilipiuka, który cenię za każdym razem gdy otrzymuje do ręki jego nową książkę. Myślę, że bardziej byłbym zadowolony, gdyby autor na jakiś czas odstawił w kąt Wędrowycza a więcej tworzył "bezjakubowych" opowiadań.


Wydawnictwo : Fabryka Słów
Miejsce/Data wydania: Lublin 2012
Ilość stron: 350
Cykl: Jakub Wędrowycz
Moja ocena: 3/5



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...